«Powrót

Fiskus na cyberwojnie z przestępcami - Nasz Dziennik - 2 maja 2017 r.

Fiskus na cyberwojnie z przestępcami - Nasz Dziennik - 2 maja 2017 r.

Fiskus na cyberwojnie z przestępcami - Nasz Dziennik - 2 maja 2017 r.

Rosną wpływy podatkowe, zwłaszcza z VAT i CIT. Czy to znaczy, że rząd ostro wziął się za kontrolę firm?

– Staramy się dokonywać selekcji kontrolowanych, aby jak najlepiej określać, kto popełnia błędy lub kto dopuszcza się przestępstw czy naruszenia zasad. Kontrolerzy będą chodzić głównie tam, gdzie z naszych analiz będzie wynikało, że jest duże ryzyko oszustwa.

Przedsiębiorcom trudno jest jednak uwierzyć, że nie będzie już wielomiesięcznych czy nawet kilkuletnich kontroli w małych firmach, które zawsze muszą zakończyć się karą.

– Tak nie będzie. Uczciwym i rzetelnym przedsiębiorcom staramy się stwarzać równe warunki działania w biznesie. Tak by byli chronieni przed konkurencją firm unikających opodatkowania lub wręcz wyłudzających pieniądze podatników. Tych nieuczciwych natomiast traktować po dżentelmeńsku nie możemy i nie zamierzamy.

No tak, ale jeśli pomylę się w zeznaniu podatkowym, to już jestem nieuczciwy?

– Jeśli ktoś się pomyli, to może skorygować zeznanie. W takiej sytuacji staramy się jak najszybciej pomóc. Nasze działania kontrolne wymierzone są natomiast w tych, którzy zuchwale wyłudzają potężne kwoty. To m.in. organizatorzy karuzel VAT-owskich, mafie tytoniowe, paliwowe lub alkoholowe.

Jednak na tym uszczelnianiu tracą też uczciwi przedsiębiorcy, którzy muszą dokładnie tłumaczyć się fiskusowi ze swoich transakcji, wysyłając co miesiąc szczegółowe dane. To spore obciążenie.

– Myślę, że przedsiębiorcy docenią to rozwiązanie. Kiedyś, a może nawet jeszcze całkiem niedawno, urzędnik szedł przypadkowo na kontrolę i dopiero w jej trakcie okazywało się, że trafił do uczciwego podatnika. I nieraz słyszeliśmy o szukaniu na siłę dziury w całym. Dzięki rozwiązaniom informatycznym, które tworzymy, urzędnik już nie będzie kontrolował na „chybił trafił". Jeśli z przesłanych danych, z tej zaawansowanej analityki, będzie wynikało, że wszystko jest w porządku, to nie ma sensu niepokoić przedsiębiorcy. Szkoda jego czasu i szkoda czasu urzędników. Takim firmom chcemy pomagać, chronić przed oszustami, a nawet przed urzędowymi formalnościami. Na przykład ostatnio wysłaliśmy kilkanaście tysięcy SMS-ów i e-maili do firm, żeby przyjrzeli się wyselekcjonowanym rozliczeniom ze swoimi kontrahentami. To efekt działania naszych nowych rozwiązań informatycznych. Liczymy na to, że przedsiębiorcy wyjaśnią nam te rozbieżności i jeśli uznają, że to pomyłka, skorygują rozliczenie. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi.

Nowe obowiązki przyniesie też tzw. split payment, o którym ostatnio dużo się mówi.

– Split payment, to tzw. podzielona płatność. Chcemy wprowadzić ją jak najszybciej, choć zależymy tu od Komisji Europejskiej. Poza efektem uszczelniającym system podatkowy będzie to także pomoc dla przedsiębiorców, gdyż dzięki temu nie będą się musieli zastanawiać, czy ich kontrahenci są rzetelni czy też nie. Mówiąc inaczej, nie będą nieświadomie wplątywani w karuzele podatkowe.

Analityka podatkowa, którą tworzą Państwo w resorcie finansów, ma być nowym narzędziem wymierzonym w oszustów podatkowych.

– Tak oczywiście jest. To serce informatyczne ma być przede wszystkim naszą bronią na cyberfroncie, odstraszającą tych, którzy oszukują państwo i wyłudzają ogromne kwoty pieniędzy. Ministerstwo Finansów jest na cyberwojnie, która jest niezwykle trudna. Przeciwnik wciąż tworzy nowe mechanizmy oszukiwania państwa, czyli nas wszystkich. Możliwości analityczne dają nam jednak coraz większe szanse w tym starciu z oszustami.

Luka w VAT to około 40 mld zł rocznie, czyli niemal dwa razy tyle, co roczny koszt programu „Rodzina 500+". Gdyby jeszcze dołożyć lukę w CIT, szacowaną na 10 do 20 mld lub więcej, to liczby są zawrotne. Nie chcemy, żeby kradziono pieniądze, które mogą być przeznaczone na wsparcie rodzin i programów rozwojowych.

Gdzie efekty uszczelnienia są najbardziej widoczne?

– Z uszczelnianiem jest trochę tak, jak z wymyślaniem ciągle nowego i szybszego procesora w Dolinie Krzemowej, gdzie konkurencja nie śpi. Przykładem może być program domykania sita podatkowego dla sektora paliw. Już pierwsze miesiące po jego wejściu w życie pokazały, że nowe przepisy zadziałały bardzo dobrze. Ale już wtedy wiedzieliśmy, że przestępcy za chwilę będą szukać nowych furtek do obejścia przepisów. Tylko nie spodziewali się, że przy tych furtkach my już czuwamy.

Co się zmienia w praktyce w działaniach skarbówki?

– Weźmy kwestie paliw. Od początku tego roku skontrolowaliśmy prawie 50 tys. cystern. Gdy tylko na drogach pojawili się celnicy, to po drugiej stronie granicy zapełniły się parkingi i przestępcy czekali, aż ograniczymy kontrole. Ale czekali nadaremnie, bo od stycznia akcja kontroli trwa permanentnie. Przestępcy tak się przyzwyczaili do dawnej bierności aparatu państwowego, że często nawet nie wiedzą, jak się zachować. Podam taki przykład: kiedy nasze służby zarządziły konwój, czyli transport towaru pod kontrolą, to jeden z kierowców w panice chciał wracać do Holandii, gdzie podobno zapomniał reklamówki z zakupami. To nie jest anegdota, to zdarzyło się naprawdę. Inny przykład. Jeden z kontrolowanych kierowców przekonywał, że dlatego wiezie paliwo tranzytem z Niemiec do Włoch przez Polskę, że musi się ono tutaj podgrzać. Przecież to całkowity absurd. Jedna cysterna z nielegalnym paliwem to około 60-70 tys. zł straty dla budżetu państwa. Skoro parkingi po drugiej stronie granicy bywają pełne, to znaczy, że każdego dnia traciliśmy miliony złotych – na samym tylko paliwie.

Zgoda, ale przeciętny Kowalski może też powiedzieć, że teraz kupuje droższe paliwo, bo legalne.

– Pan Kowalski tak nie powie, bo zazwyczaj kupował i kupuje w legalnych miejscach. Narzekać może inny pan Kowalski, który wcześniej miał łatwy dostęp do nielegalnego paliwa. Dane za ubiegły rok są jednoznaczne. Dzięki naszym działaniom zdecydowanie wzrosły obroty Orlenu i Lotosu. Legalna konsumpcja oleju napędowego wzrosła o 15 proc., a benzyny o 8 proc. To przekłada się oczywiście na dodatkowe miliardy w budżecie. To jest korzyść dla każdego z nas. Proszę zobaczyć, że to nie jest tak, że wprowadzamy państwo policyjne i skarbówka zagląda każdemu Polakowi do baku. Uderzamy precyzyjnie tam, gdzie na podstawie naszych analiz dostrzegamy nieprawidłowości. Przykład z Podlasia sprzed mniej więcej dwóch miesięcy jest bardzo wymowny. Nasze służby rozbiły grupę, która wyłudziła ok. 700 mln zł podatków na nielegalnym paliwie. To była po prostu mafia paliwowa, której szefowie pławili się w luksusach. Basen w domu, garaż pełen drogich samochodów, skutery wodne, motocykle. A wszystko z oszustw.

Działania służb skarbowych są rzeczywiście widoczne, ale słyszałem też, że przylgnął do pana premiera przydomek „Vatman".

– (śmiech). Też tak słyszałem. Niech mówią, jak chcą, byleby do budżetu wpływało jak najwięcej środków. Dla mnie ideałem „Vatmana" jest chirurg ze skalpelem. Niech nasze działania dotykają tylko bardzo wąskich grup nieuczciwych podmiotów. Nie chcę, żeby się nas bali uczciwi przedsiębiorcy. Chcę, żeby z nami współpracowali. I w taki sposób budujemy matematyczne modele, analizujemy dane w takich ilościach, w jakich wcześniej nigdy tego nie robiliśmy. Operacji „uszczelnianie" nie trzeba robić na całym organizmie, bo nie cały jest chory. Zdecydowana większość firm w Polsce działa przecież uczciwie. Dlatego działamy punktowo. I pamiętajmy, że te wzrosty legalnej sprzedaży to nie tylko większe wpływy podatkowe państwa, ale też zysk tysięcy przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność w obszarze paliw legalnie.

Czy zmiana przepisów uderzy też w przestępców obracających skażonym alkoholem?

– No właśnie… Zmiany, które wprowadziliśmy, oznaczają, że maleje szansa na to, że zamiast markowego alkoholu czy „domowej nalewki" wypijemy tak naprawdę alkohol przemysłowy. Taki, który przyjeżdżał do nas z zagranicy hektolitrami i trafiał potem „odkażony" na nasze targowiska. Niestety, amatorzy takich trunków się zdarzali… Mamy też widoczne sukcesy na rynku wyrobów tytoniowych. Przez wiele lat legalna sprzedaż papierosów malała. Teraz ten trend się odwrócił i raczej – na szczęście – nie wynika to z faktu, że Polacy zaczęli nagle więcej palić. To efekt zmian prawnych i skutecznej kontroli.

Administracja skarbowa jest krytykowana za stosowanie czasami metod państwa policyjnego. Tak część przedsiębiorców ocenia akcję celników w lokalach z automatami do gier, gdy zatrzymano tysiące takich urządzeń.

– Pilnie należało się tym zająć. Rynek hazardowy to wielki wyrzut sumienia naszych poprzedników. Według jednego z najbardziej znanych gangsterów w Polsce, „Masy", swego czasu „jednoręcy bandyci" to był najbardziej dochodowy interes – mafiosi odbierali pieniądze w workach, bo nie mieściły się w walizkach. My w tym roku ostatecznie rozprawiamy się z hazardową szarą strefą. Od 1 kwietnia działa nowe prawo hazardowe. Podnieśliśmy w nim m.in. kary dla posiadaczy nielegalnych automatów z 12 tys. zł do 100 tys. zł. Skutek jest taki, że lokale „777", Las Vegas „Hotspoty", „Hotjacki" i inne zaczęły zamykać swoje podwoje. Świadczą o tym wyniki kontroli w całym kraju. Zweryfikowaliśmy ponad 10 tys. podejrzanych miejsc, z tego tylko w ok. 450 miejscach stwierdzono nielegalną działalność! Oznacza to, że ponad 95 proc. lokali wycofało automaty albo przynajmniej zamknęło swoją działalność. Wcześniej hazardowi przestępcy niewiele sobie robili z kontroli. Jednego dnia celnicy rekwirowali urządzenia, a dzień, dwa dni później z powrotem salony gier powstawały jak Feniks z popiołu. Tak zdarzyło się jeszcze w tym roku w Szczecinie na chwilę przed wejściem w życie nowych przepisów. Teraz jesteśmy na dobrej drodze, żeby uszczelnić rynek nielegalnych automatów w Polsce.

Pierwsze miesiące tego roku pokazują, że dość znacząco rosną wpływy z CIT. Skąd taka zmiana?

– Są w Polsce firmy, które mimo że prowadzą biznes w naszym kraju, to nie płacą ani złotówki podatku. To taki swoisty „anty-Robin Hood" – zamiast płacić legalnie podatki i pracować na dobrobyt całego społeczeństwa, każda złotówka, ba – każdy grosz – jest transferowany za granicę, gdzie mieszczą się matki tych spółek. A to z kolei firmy, które często korzystają z usług rajów podatkowych i tam wyprowadzają zyski, żeby na miejscu zapłacić kilkuprocentowy podatek albo nie zapłacić go w ogóle. Zabraliśmy się za ten proceder i kierujemy nasze kontrole do tych firm, w tym koncernów, które mogą być podejrzewane o wyprowadzanie zysku w nielegalny lub nie do końca legalny sposób. Wyniki są obiecujące, ale mamy bardzo długą drogę przed sobą. W ostatnich kwartałach podwoiliśmy liczbę kontroli w zakresie tzw. cen transferowych, natomiast suma wykrytych nieprawidłowości wzrosła ponad 30-krotnie. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Krzysztof Losz

«Powrót