W I kwartale gospodarka wyraźnie przyspieszyła. Wpływa to na zmianę prognoz MF jeśli chodzi o dynamikę PKB w całym 2017 roku?
Leszek Skiba: W wieloletnim planie finansowanym państwa założyliśmy wzrost PKB w tym roku o 3,6 proc. W porównaniu z prognozami innych ośrodków nasza może być oceniana jako zbyt pesymistyczna, ale tak naprawdę z punktu widzenia Ministerstwa Finansów, sama liczba obrazująca dynamikę PKB nie jest najważniejsza. Istotniejsza jest struktura tego wzrostu i jak wpływa ona na dochody budżetowe. Jeśli w tym roku dynamika PKB przyspieszy do 3,8 czy nawet 4 proc., to będzie to najprawdopodobniej efektem przyspieszenia inwestycji, co dla dochodów podatkowych ma ograniczone znaczenie.
Mimo to dochody budżetu w tym roku mogą być wyższe od założonych?
Wszystko zależy jak będą wyglądały te komponenty gospodarki, które mają największy wpływ na wpływy z podatków i składek, czyli wzrost konsumpcji indywidualnej pod wpływem sytuacji na rynku pracy. Ale w sumie liczymy, że dobra koniunktura będzie pozwalała na pewne przekroczenie planu dochodów na ten rok. Mamy też drugie źródło wzrostu dochodów, czyli poprawę ściągalności podatków. Na razie dochody podatkowe kształtują się całkiem dobrze, choć warto dmuchać na zimne i myśleć o działaniach zapewniających dochody w kolejnych kwartałach i latach.
Widzi pan jakieś inne ryzyka niż rynkowe, że deficyt finansów państwa przekroczy 2,9 proc. PKB w tym roku?
Sytuacja na rynku pracy jest lepsza od oczekiwanej, w efekcie czego dochody ze składki na ubezpieczenie społeczne napływają do ZUS szybciej, niż zakładaliśmy.
Wiele wskazuje, że 2,9 proc. PKB deficytu jest bezpieczne, choć stale monitorujemy sytuację po stronie wydatkowej. Przykładowo, resort rodziny sygnalizuje, że zapotrzebowanie ze strony programu 500+ może być nieznacznie większe.
To może deficyt będzie nawet mniejszy?
Po stronie dochodów mamy w miarę bezpieczną sytuację, ale musimy mieć ją także po stronie wydatków. Deficyt w wysokości 2,9 proc. PKB był wyliczany przy założeniu niewykonania wydatków przez jednostki budżetowe na poziomie 2015 r., czyli ok. 12 mld zł. Tymczasem po zamknięciu budżetu za 2016 r. okazało się, że tych niewydanych środków było 8 mld zł, o 4 mld zł mniej. Jeśli w tym roku powtórzy się sytuacja z zeszłego roku, czyli się okaże, że ministerstwa wydają efektywnie swoje środki i tych naturalnych oszczędności jest mniej, to znaczy, że mamy więcej wydatków w stosunku do założeń z ustawy budżetowej.
Czy gospodarka będzie też sprzyjać finansom państwa w 2018 r.?
Koniunktura międzynarodowa jest korzystna, a polska gospodarka jest stabilna, ma zdrowe fundamenty, nie ma jakiś istotnych nierównowag wewnętrznych. Rynek pracy stabilnie rozwija się, w dłuższym horyzoncie dynamika płac współpodąża za wzrostem wydajności, czyli nie ma jakiś negatywnych czynników, takich np. jak pogorszenie konkurencyjności cenowej polskiego eksportu.
A brak rąk do pracy, nie jest zagrożeniem dla gospodarki?
Rzeczywiście, te zasoby pracy w jakimś sensie się wyczerpują. Ale warto zauważyć, na co zwracają uwagę ekonomiści, że mamy wciąż utrzymujący się duży rezerwuar zasobów pracujących w rolnictwie czy sektorach o niskiej produktywności, takich chociażby jak przemysł tekstylny. Widać też wzrost zatrudnienia osób pochodzących z krajów sąsiadujących z Polską, głównie z Ukrainy.
W efekcie obniżki wieku emerytalnego już w IV kwartale z rynku pracy może odejść nagle 300 tys. osób. Tymczasem zakładacie stały wzrost liczby pracujących w Polsce, o ok. 0,5 proc. rocznie. To bardzo ambitne założenie.
Gospodarka rozwijająca się w tempie powyżej 3 proc. potrzebuje pracowników, mamy więc silny popyt na pracę. Obniżenie wieku emerytalnego wpływa na podaż pracy, a nie na popyt.
Jak to jest, że w 2018 r. zakładacie obniżenie deficytu do 2,5 proc. PKB, podczas gdy wówczas mogą w pełni ujawnić się koszty obniżki wieku emerytalnego w wysokości ok. 10 mld zł.
Proszę pamiętać, że obowiązuje nas reguła wydatkowa. Działa ona w taki sposób, że pozwala na wzrost wydatków rzędu 35 mld zł z roku na rok. Chodzi o wydatki całego sektora finansów publicznych – budżetu państwa, samorządów i FUS, NFZ itp. Oznacza to, że jeśli wydatki FUS rosną z jakiś powodów silniej, np. bo rośnie liczba osób, która przechodzi na emeryturę, to wydatki w innym miejscu nie mogą mocno wzrosnąć.
Czy do 2020 r. znajdzie się w finansach publicznych miejsce na obniżkę stawek VAT i kwotę wolną od podatku w wysokości 8 tys. zł.
8 tys. zł kwoty wolnej od podatku będzie już od przyszłego roku.
Ale tylko dla osób o dochodach do 8 tys. zł.
To też już jest coś.
PiS obiecało 8 tys. zł kwoty wolnej dla wszystkich.
Jeśli chodzi o tego typu sprawy fundamentalne, to ważne są tu dwa czynniki.
Pierwszy, to możliwości finansowe, drugi – to decyzja polityczna, na co te środki przeznaczyć. To rząd podejmuje decyzję, czy rosnącą przestrzeń fiskalną w finansach publicznych, wykorzystać na większe wydatki, czy też może na obniżenie obciążeń podatkowych, czy może na stopniowe ograniczanie deficytu. Jeśli zaś chodzi o możliwości finansowe, to zakładamy, że deficyt będzie się zmniejszał do 1,2 proc. w 2020 r., sporo jednak zależy od postępów w zakresie poprawy ściągalności podatków.
Rozmawiała: Anna Cieślak - Wróblewska